Zaryczana wyjeżdżałam z Krakowa. Rzuciłam wszystko i co?
Z tym “zaryczeniem” nie przesadziłam ani trochę. 1,5 godziny jechałam wypchanym pod sam sufit samochodem i dosłownie – WYŁAM. Przyjechałam do domu rodziców i też wyłam. ? Żeby było jasne, nikt mnie do tego nie zmuszał. Zrobiłam to na własne życzenie.