Mundial 2006 i mama grożąca zakazem oglądania meczów

Podczas mistrzostw świata w 2006 moja mama po raz pierwszy i na szczęście ostatni raz w życiu zagroziła nam, że już więcej nie włączy nam meczu. Jak się można łatwo domyślić, nie emocjonowały nas tak spotkania Polaków. ? Ja wtedy sercem byłam z Francuzami i Thierrym Henrym, mój brat z Brazylią i uwielbianym Ronaldinho.

Były to pierwszy mundial, który naprawdę dobrze pamiętam. Mogę śmiało powiedzieć, że przeżywałam już w miarę świadomie te mecze. Ogólnie wszystko przebiegało bez większych scen i zaskoczeń (zwłaszcza, jeśli chodzi o pokaz naszej reprezentacji), ale w naszym domu emocje sięgnęły zenitu 1 lipca. Ćwierćfinał Brazylia – Francja. Ja “Trójkolorowa”, brat “Canarinhos”. Pragnę zaznaczyć, że byliśmy wtedy smarkaczami. ? Dzisiaj na pewno nie byłoby już takich scen. ?

Cały mecz to była jedna wielka nerwówka. Pamiętam, że oglądaliśmy go w naprawdę różnych pozycjach przed TV. I wtedy nadeszła 57 minuta:

Ja szał radości (zwłaszcza ze względu na strzelca gola). Mój brat niestety nie. Biedaczek mocno to przeżył. Dzisiaj się z tego śmiejemy, ale wtedy jemu nie było do śmiechu.

Bohaterką i tak jednak została moja mama, która specjalnie za piłką nie przepada i kompletnie nie wiedziała, co się dzieje. ❤

W tej całej dezorientacji (nie wiem, chyba myślała początkowo, że się o coś ostro pokłóciliśmy), zaczęła na nas krzyczeć (a robiła to rzadko), że jak się obydwoje nie uspokoimy to już nigdy nie włączy nam meczu. ??? Nawet teraz się z tego śmieje, jak to piszę. ???

ALE GROŹBA PODZIAŁAŁA! Stwierdziliśmy zgodnie, że trzeba się ogarnąć. Ja trochę przystopowałam ze świętowaniem i na spokojnie wytłumaczyliśmy mamie, co się stało. Domyślam się, że miała niezłego mind fucka, jak ogarnęła całą sytuację. ?

To był fajny czas i mundial! ?? Teraz czekamy na Rosję ? Czasami trochę żałuję, że już nie mogę oglądać tych meczów tak beztrosko jak wtedy. Ale wszystko ma swoje plusy i minusy. ?

A Wy, który mundial pamiętacie jako pierwszy?