I tak kiedyś będę mieszkać w Barcelonie
O zamachu w Barcelonie dowiedziałam się od znajomych, którzy wręcz hurtowo wysyłali mi linki, a później pytali: “I co, nadal chcesz tam mieszkać?”. Moja odpowiedź zawsze była taka sama: “Oczywiście, że tak”.
Obok tego typu wydarzeń nie można przejść obojętnie, zwłaszcza jeśli dzieją się w miejscach, które są nam bliskie. Barcelonę pokochałam od pierwszego wejrzenia. Żadne miejsce nie zrobiło na mnie takie wrażenia, jak to miasto. Ani Szwajcaria, ani Francja, ani Włochy i wiele innych państw, które dane mi było zobaczyć. Tylko tam miałam i za każdym razem kiedy tam wracam, mam wrażenie, że to jest miejsce, w którym kiedyś chciałabym zamieszkać, chociaż na jakiś czas.
Do dziś pamiętam tam moją pierwszą wizytę. 22 w nocy, 21 stopni, pełno ludzi w koszulkach Barcy (na Camp Nou był wtedy ligowy mecz z Sevillą), wszyscy życzliwi, uśmiechnięci… Powiedziałam tylko do mojej przyjaciółki: “Uszczypnij mnie, bo nie wierzę, że tu jestem”.
Dla mnie już od dawna w Europie jest wojna. Tyle, że teraz nie wygląda ona tak, jak bywało to kiedyś. Teraz są zamachy, których nie tłumaczy żadna religia ani jakiekolwiek inne interesy. Ryzyko takich wydarzeń jest praktycznie wszędzie. Teraz największe wyzwanie przed krajami, to odpowiednie przed tym zabezpieczenie. Hiszpania radzi sobie z tym podobno najlepiej ze wszystkich najbardziej narażonych krajów Europy (więcej w tym temacie TUTAJ). Jak podało tuż po zamachu RMF FM, w ciągu roku w samej Katalonii zatrzymano 1500 osób podejrzanych o terroryzm (1500 osób!). O tym, którym się nie udało, nie mówi się już tak hucznie…
Nie chodzi tutaj jednak o statystyki i liczby, bo świadkiem czy też ofiarą takiego wydarzenia w Europie może być teraz każdy. Z podejściem typu “Nie jadę tamm bo może będzie zamach”, dajemy terrorystom osiągać zamierzony cel – ZASTRASZENIE. Prawda jest natomiast taka, że zginąć możesz równie dobrze wychodząc z domu i będąc potrąconym na pasach. Od razu pewnie dostanę kontrę, że nie jadąc do zagrożonych państw (czyli teoretycznie teraz praktycznie wszędzie) i siedząc w Polsce ograniczamy ryzyko etc. Dla mnie, osoby, która kocha podróże i poznawanie ludzi z całego świata to żaden argument. Żyję po to żeby żyć na maksa, zwłaszcza jeżeli mam to szczęście, że mogę sama decydować o swoim losie. Życie jest tylko jedno.
I wiecie co?
Zamach wcale nie sprawił, że przestałam marzyć o zamieszkaniu w Barcelonie. Oczami wyobraźni nadal widzę jak wstaję rano, wychodzę do pobliskiego baru, kupuję kanapkę z chorizo, przechadzam się tymi przepięknymi ulicami, a wieczorem jem tapas i popijam sangrię. Żaden terrorysta nie odbierze mi tego marzenia.
Tysiąc szans, nie miej boja, odwaga to nie wada,
Odważ się, nie odważaj, sprawiedliwość wagą włada. (Eldo)
#staystrongpeople
AK.
PS Ciężko mi usiedzieć na miejscu i teraz znowu mnie wywiało, także będzie mnie tu trochę mniej przez jakiś czas. Ale bądźcie czujni, bo będzie duuuużo nowego 🙂
A Barcelony nie da się nie kochać. Oto dowody:
Luetta Wiggs
18 stycznia 2019 at 03:07HowdyHi thereHiHello, i read your blog occasionallyfrom time to time and i own a similar one and i was just wonderingcurious if you get a lot of spam commentsresponsesfeedbackremarks? If so how do you preventreducestopprotect against it, any plugin or anything you can advisesuggestrecommend? I get so much lately it’s driving me madinsanecrazy so any assistancehelpsupport is very much appreciated.
https://publiclab.org/profile/Sopha123