Lloret de Mar, czyli moje pamiętniki z wakacji
Wybierając Lloret de Mar nie miałam pojęcia, że tam głównie kręcono hitowe “Pamiętniki z wakacji”. Mnie się one kojarzyły jedynie z Gran Canarią i “mięsnym jeżem”, bo to jedyny odcinek, jaki obejrzałam. Każdy z moich znajomych na hasło “Lloret de Mar” od razu jednak łapał śmiechawkę i już wiedziałam, że od tego porównania nie ucieknę. ?
Miało być ciepło, niedrogo i czilowo, a jak w Hiszpanii, to nie w Barcelonie. Uznałam, że to będzie przesada jechać po raz kolejny do Hiszpanii i wylądować w stolicy Katalonii, więc… wylądowałam jakieś 70 km od Barcelony. ?
Nie dziwię się, że “Pamiętniki z wakacji” kręcono właśnie w Lloret de Mar, bo chociaż to mała i spokojna mieścinka, to wieczorem można by tam zapisać niejeden pamiętnik. To miejsce odwiedziłam zresztą z jednym z większych wariatów, jakich znam, więc głupie historie się nas trzymały. ?
1. Disco Tropics naprawdę jest od 16 lat
Najpopularniejszy klub w Lloret de Mar. Jak w Google wpiszesz “impreza w Lloret de Mar”, od razu dostajesz Disco Tropics. Kiedy zaczęłam czytać opinie, że “fajnie, ale wpuszczają tam 16-stki” myślałam, że nie może być aż tak źle z tą średnią, ale niestety było. Muzyka świetna, ale momentami czułam się no… naprawdę staro. Plus trafiliśmy na jakiegoś rosyjskiego DJ i wszyscy byli z Rosji. ?
2. Wszyscy kelnerzy w Lloret de Mar to jajcarze
Naprawdę ? A że w Lloret de Mar byliśmy we wrześniu, kiedy sezon już powoli obumiera, to mieli jeszcze czas, żeby dłużej pogadać. Swoją drogą wielu z nich przyjeżdża tam tylko na sezon na kilka miesięcy, a potem wraca w innej rejony Hiszpanii. Niestety w tym kraju turystyka to dla wielu wciąż jedyne źródło utrzymania. Po ich optymistycznym i luzackim podejściu nie można jednak powiedzieć, żeby zbytnio narzekali. ?
3. Piękna i czysta plaża + śliczne widoki z okolicznych gór
W porównaniu z plażą w Barcelonie, ta w Lloret de Mar to raj. Czysto, bez dzikich tłumów i gości, którzy co chwilę chcą Ci sprzedać mojito czy pareo. Dla wyczilowania idealne miejsce. Wieczorami polecam spacery w okoliczne góry, skąd widok na morze jest naprawdę piękny. Między skałami znajdziecie też zawsze jakąś knajpkę, gdzie można się zatrzymać i z Estrellą w ręku podziwiać widoki.
4. Sardana w Lloret de Mar
Sardana to narodowy kataloński taniec, który pierwszy raz w życiu, totalnie przez przypadek, udało mi się zobaczyć właśnie w Lloret de Mar. Wcześniej widziałam jedynie pomniki poświęcony temu wydrzeniu, odbywającemu się przeważnie raz w tygodniu (sobota lub niedziela) albo przy okazji ważny świąt. Oczywiście, kiedy trafiliśmy na całe przedsięwzięcie, totalnie nie wiedzieliśmy o co chodzi. Wytłumaczył nam o co chodzi dopiero jeden starszych Hiszpan, który stał obok i też oglądał. Trafiliśmy w ogóle na konkurs i było kilka ekip, co dawało temu jeszcze większy urok. Do tego muzyka na żywo i piękne stroje tańczących. Ja kocham hiszpańską kulturę i ten styl, więc byłam zafascynowana. Naprawdę warto zobaczyć!
5. Wakacje bez meczu – wakacje stracone
Wiadomo, że jakiś meczyk na wakacjach trzeba zaliczyć. W związku z tym, że trafilismy na przerwę reprezentacyjną, wybór nie był zbyt duży, ale po części się udało. Po części, bo niestety trafiliśmy na samą końcówkę spotkania i nie była to seniorska drużyna. Niemniej jednak CF Lloret zaliczone. ? Drużyna gra na piątym poziomie rozgrywkowym w Hiszpanii, ale pierwszej lidze w Katalonii. Uwagę zwróciły od razu bardzo ciekawie wyglądające trybuny i oznakowania o zakazie pestkowania słoneczników.
6. 40 minut i jesteś w Barcelonie
A jak wiadomo Barcelona to najpiękniejsze miasto w Europie (przynajmniej dla mnie?). 40 minut autobusem i jesteś na miejscu. A wrócić możesz nawet grubo po północy. Cena w jedną stronę to niecałe 9 euro. O tym, że naprawdę warto tam przyjechać pisałam niedawno tutaj: www.jednopodanie.pl/index.php/2018/10/27/miejsca-ktore-musisz-zobaczyc-w-barcelonie/.
A na zakończenie polecam jeszcze drineczki i bary na plaży w Lloret de Mar ??
Leave a Reply