Mundial, bukmacher i finał w niemieckiej strefie kibica

Landau, mundial 2014

Zazwyczaj nie gram u bukmacherów, ale zdarzyło mi się wygrać w życiu sensowne pieniądze RAZ, dokładnie cztery lata temu. Po pierwszym meczu w grupie na MŚ razem z kuzynem postawiliśmy, że Niemcy wygrają cały mundial. W życiu tak Niemcom nie kibicowałam, a atmosferę jeszcze bardziej podgrzewał fakt, że większość mundialu spędzałam właśnie w Niemczech. ?

Wszyscy wiedzieli, że postawiłam na Niemców, ale nasi sąsiedzi nie byli wielkimi optymistami, jeśli chodzi o wygranie mundialu. Pamiętam zwłaszcza atmosferkę przed słynnym meczem z Brazylią. Niemcy cały czas odpadali w półfinałach, więc byli bardzo ostrożni z obstawianiem.

Upragniony finał jednak nadszedł. Pamiętam, że w jego dniu, co chwilę dostawałam pytania: „to ile to możesz wygrać, jak zwyciężymy?”. Było całkiem sporo, bo do kieszeni wpadło nam z kuzynem 500 zł. Jak szybko je wygraliśmy, tak szybko je wydaliśmy, ale żeby nie było, nie na głupoty! Siadły bilety na boks i walkę Adamka ze Szpilką.

Wróćmy jednak do finału. Być w Niemczech i oglądać finał w TV? Dla mnie nie do pomyślenia. Nikt nie chciał ze mną jechać do strefy kibica, więc pojechałam sama. ? Jestem strasznie narwana, jeśli chodzi o takie rzeczy i jak wiem, że historia może się nie powtórzyć, to nie odpuszczam.

Tym razem też nie pożałowałam. Ach, co tam się działo! Race, śpiewy, totalna euforia po golu Goetze. Piękny czas ❤ Na drugi dzień całe miasto we flagach i ja zbierająca gratulacje za wygraną haha.

W tym roku też wytypowałam (ale już nie u buka), że mundial wygrają Francuzi. Niestety we Francji w ten weekend być nie mogę, ale może historia znowu się powtórzy? ? Jeśli tak, to za cztery lata znowu zainwestuje, ale tym razem już w podróż na mundial. W Katarze jeszcze nie byłam. ?

A jak macie ochotę przeczytać więcej o moim mundialu 2014 w Niemczech, to klikajcie tutaj: www.igol.pl /mundial-oczami-niemieckich-kibicow/

PS Wybaczcie jakość fotek, ale cztery lata temu mój sprzęt nie był najlepszy ?

 

Narodowa Strefa Kibica na PGE Narodowym [ZDJĘCIA]

Narodowa Strefa Kibica na PGE Narodowym przyciągnęła tysiące kibiców i chociaż wynik meczu Polska-Senegal nie był taki, jakiego byśmy wszyscy chcieli, to polscy fani znowu pokazali moc. ???

To pierwsze wydarzenie, w którym uczestniczyłam, które było w całości organizowane przez PGE Narodowy. Fajnie było móc zobaczyć, jak tworzy się coś takiego od podstaw. Co prawda, przez ostatnie dni nie mieliśmy życia ze względu na zainteresowanie Narodową Strefą Kibica, ale efekt był naprawdę wart tego wysiłku. ?

Sam mecz niestety potwierdził obawy, że brak regularnej gry w klubach kluczowych zawodników, odciśnie piętno. Poza tym niestety naszych piłkarzy ewidentnie sparaliżowało. Presja MŚ chyba ich przygniotła, bo tak ostrożnej gry w ich wykonaniu nie spodziewał się chyba nikt. Remis był spokojnie do ugrania, ale jak się w taki sposób traci bramki…

Oby z Kolumbią Nawałka wyciągnął odpowiednie wnioski, bo jak pokazali Japończycy, da się ich pokonać.

Mundial 2006 i mama grożąca zakazem oglądania meczów

Podczas mistrzostw świata w 2006 moja mama po raz pierwszy i na szczęście ostatni raz w życiu zagroziła nam, że już więcej nie włączy nam meczu. Jak się można łatwo domyślić, nie emocjonowały nas tak spotkania Polaków. ? Ja wtedy sercem byłam z Francuzami i Thierrym Henrym, mój brat z Brazylią i uwielbianym Ronaldinho.

Były to pierwszy mundial, który naprawdę dobrze pamiętam. Mogę śmiało powiedzieć, że przeżywałam już w miarę świadomie te mecze. Ogólnie wszystko przebiegało bez większych scen i zaskoczeń (zwłaszcza, jeśli chodzi o pokaz naszej reprezentacji), ale w naszym domu emocje sięgnęły zenitu 1 lipca. Ćwierćfinał Brazylia – Francja. Ja “Trójkolorowa”, brat “Canarinhos”. Pragnę zaznaczyć, że byliśmy wtedy smarkaczami. ? Dzisiaj na pewno nie byłoby już takich scen. ?

Cały mecz to była jedna wielka nerwówka. Pamiętam, że oglądaliśmy go w naprawdę różnych pozycjach przed TV. I wtedy nadeszła 57 minuta:

Ja szał radości (zwłaszcza ze względu na strzelca gola). Mój brat niestety nie. Biedaczek mocno to przeżył. Dzisiaj się z tego śmiejemy, ale wtedy jemu nie było do śmiechu.

Bohaterką i tak jednak została moja mama, która specjalnie za piłką nie przepada i kompletnie nie wiedziała, co się dzieje. ❤

W tej całej dezorientacji (nie wiem, chyba myślała początkowo, że się o coś ostro pokłóciliśmy), zaczęła na nas krzyczeć (a robiła to rzadko), że jak się obydwoje nie uspokoimy to już nigdy nie włączy nam meczu. ??? Nawet teraz się z tego śmieje, jak to piszę. ???

ALE GROŹBA PODZIAŁAŁA! Stwierdziliśmy zgodnie, że trzeba się ogarnąć. Ja trochę przystopowałam ze świętowaniem i na spokojnie wytłumaczyliśmy mamie, co się stało. Domyślam się, że miała niezłego mind fucka, jak ogarnęła całą sytuację. ?

To był fajny czas i mundial! ?? Teraz czekamy na Rosję ? Czasami trochę żałuję, że już nie mogę oglądać tych meczów tak beztrosko jak wtedy. Ale wszystko ma swoje plusy i minusy. ?

A Wy, który mundial pamiętacie jako pierwszy?

Stolica świętuje. Legia Warszawa mistrzem Polski 2018 [GALERIA]

Nie byłam na zbyt wielu mistrzowskich fetach w swoim życiu (na takiej z piłkarzami to chyba żadnej ?). Trafiłam na tę mistrzowską Legii Warszawa. Chociaż większych kibicowskich emocji we mnie nie wzbudziła, to fotki wyszły całkiem niezłe. ?

Tak w poniedziałek wyglądał Plac Zamkowy w Warszawie o godz. 17.30. Legia Warszawa i jej kibice opanowali to miejsce. Świętowali, bo było co świętować. Po tak słabym sezonie, wygrać trzecie mistrzostwo z rzędu, to mimo wszystko jest coś.

Gracias Don Andres. Będziemy tęsknić

Na meczach Barcelony do tej pory było mi dane być dwa razy w życiu. Jak patrzę na te spotkania z perspektywy czasu, to muszę przyznać, że jestem farciarą. W każdym z nich na boisku wyróżniał się prawie łysy, niski pan z ósemką na plecach – Andres Iniesta. Wtedy to wydawało się być normą, nikt nie myślał, że kiedykolwiek się skończy…

Niewiele mówiący, ale na boisku jak już dostał piłkę, to wprawiał największych kozaków w osłupienie. Nie mogłam sobie darować i nie obejrzeć pożegnania Andresa Iniesty na Camp Nou. Skromność tego człowieka po tylu sukcesach jest rozbrajająca. Onieśmielony, swoim dziecięcym głosikiem i ze łzami w oczach dziękował kibicom, pośród których niejednemu łza zakręciła się w oku.

Poza pożegnaniem Thierry’ego Henry’ego, odejście z futbolu żadnego piłkarza mnie tak nie ruszyło. Zresztą pytana o najlepszego dla mnie zawodnika, który jeszcze występuje na boiskach, zawsze odpowiadałam: Andres Iniesta. Teraz nie wiem, co odpowiem…

Dla takich piłkarzy chce się oglądać ten sport. Zawsze bardziej doceniałam tych, którzy poza boiskiem też umieli pokazać klasę, a ich życie sportowe jak i niesportowe mówiło samo za siebie. Ludzie, których bardzo szanujemy i uważamy za wzór zazwyczaj nie szukają specjalnej atencji. Nie muszą się z niczym obnosić. Ich życie mówi samo za siebie.

I tak samo było/jest z Andresem Iniestą.

Za te wszystkie lata, genialne podania, bramkę z Chelsea, gola w finale MŚ i prawdziwy wzór piłkarza dla osób kochających tę dyscyplinę i widzących w niej szansę na rozwój nie tylko sportowy, ale także życiowy – DZIĘKUJĘ.

To był zaszczyt. Będę tęsknić. ?

Gracias Don Andres. ❤

PS Poniższa fotka mówi wszystko.

Kilka fotek z mojego pierwszego wyjazdu do Barcelony i meczu Barcy z Ajaxem w fazie grupowej Ligi Mistrzów: