Social media life balance w dobie pandemii

social media

Umiejętność połączenia świata wirtualnego z rzeczywistym w obecnych czasach to naprawdę jest sztuka. Pandemia koronawirusa jeszcze bardziej na to wpłynęła. Zamknięte restauracje, kina, teatry… Zostaliśmy uwięzieni we własnych domach i… TELEFONACH.

2020 podróżniczo był zaplanowany na 12 miesięcy. Pandemia, nie tylko mnie, wywróciła wszystkie plany do góry nogami. Jak zapewne większość z Was zaczęłam więcej czasu spędzać na telefonie, netflixie itp. Mając na uwadze fakt, że dodatkowo pracuję w digital marketingu, bywało i tak, że dzienny czas przed ekranem telefonu przekraczał nawet 7 godzin! ?

Wpłynęło to nie tylko na moją kondycję fizyczną, ale też samopoczucie. Naukowo udowodniono, że zbyt długie i niezbalansowane przesiadywanie przed telefonem/komputerem powoduje m.in.:

  • problemy z koncentracją,
  • poczucie ciągłego zmęczenia,
  • problemy ze snem
  • problemy fizyczne (mrowienie rąk, bolące plecy, szyja itp.),
  • negatywne myślenie ( w 2018 roku przeprowadzono badania wśród pokolenia Z, gdzie aż 41% przyznało, że social media powodują u nich uczucie smutku, depresji albo niepokoju)

Więcej możecie przeczytać o tym chociażby w tym artykule Independent.

DLACZEGO JA O TYM PISZĘ?

Sama zajmuję się digital marketingiem od lat, ale w dobie pandemii wręcz przeraziła mnie skala nieświadomości wśród osób na co dzień korzystających z mediów społecznościowych. Zatrważające jest to, jak łatwo połykamy wszelkie wiadomości, które pojawiają się w sieci. Kompletnie nie wyryfikujemy źródła!

I żeby była jasność: MNIE TEŻ zdarza się wpaść w pułapkę fake newsów. Jestem na tym punkcie już jednak mocno przeczulona i wiem, że chociaż zajmuje to czas – naprawdę warto go poświęcić na sprawdzenie wiarygodności źródła. Tym bardziej, że jak mówią badania FAKE NEWS ROCHODZI SIĘ 6 RAZY SZYBCIEJ NIŻ PRAWDZIWA INFORMACJA.

Dlatego uświadamiajmy się nawzajem, pomagajmy i dbajmy o wiarygodny internet 🙂 Social media to też fajne i wartościowe tematy/osoby. Trzeba tylko umieć je znaleźć. Praktyczne porady w temacie świadomego i odpowiedzialnego korzystania z social media znajdziecie na moim instagramie, gdzie tłumaczę m.in. jak weryfikować źródła informacji, różnicować treści w sieci i nie dać się bezmyślnie pochłonąć wirtualnemu social media life 🙂

Ten komunikat o błędzie jest widoczny tylko dla administratorów WordPressa

Błąd: nie znaleziono kanału.

Przejdź na stronę ustawień kanału Instagramu, aby utworzyć kanał.

20 lat, kilkadziesiąt euro w kieszeni i mój pierwszy mecz na Camp Nou

Zawsze marzyłam, żeby pojechać na Camp Nou i to marzenie tak mocno kiełkowało w mojej głowie, że sama się sobie dziwiłam, jak szybko udało się je zrealizować. Podliczyłam oszczędności po dorywczej pracy w przerwie między studiami i stwierdziłam, że jadę – ku przerażeniu moich kochanych rodziców ?

Miałam 20 lat, nigdy wcześniej nie byłam sama za granicą, więc wiadomo, że moi rodzice byli na nie. Podróż zakładała lot do Londynu, zgarnięcie mojej przyjaciółki (też nie miała jeszcze wtedy super doświadczenia w podróżowaniu) i lot do Barcelony.

Jak przekonałam rodziców? Po prostu powiedziałam, że jadę, zawsze o tym marzyłam i na co w sumie mam czekać? ? Wiem, że na pewno się stresowali (jak sobie o tym teraz myślę, to też bym się stresowała na ich miejscu), ale chęć wykonania tego planu była silniejsza od wszystkiego. Poza tym byłam już pełnoletnia, a im bardziej czegoś komuś zabraniasz, tym bardziej tego się chce. Moi rodzice o tym wiedzieli, dlatego ostatecznie się poddali i upominali się jedynie o częste dawanie znać, jak sytuacja w podróży 🙂

Teraz zapewne tak by to ich nie przerażało, jak wtedy, ale pragnę nadmienić, że o stałym dostępie do internetu za granicą nikt wtedy jeszcze nie słyszał ? Podróżowanie jeszcze nie było wtedy tak popularne jak teraz.

Wiadomo, lekki stresik był, ale że poleciałam z moją najlepszą przyjaciółką, to większość podróży do Barcelony była bardzo wesoła, zwłaszcza, że dzień wcześniej świętowałyśmy mój przylot do Lodnynu (if you know what I mean ?).

Barcelona – miłość od pierwszego wejrzenia

Wielu w miłość od pierwszego wejrzenia nie wierzy i ja też raczej sceptycznie do tego podchodzę, ale w przypakdu tego miasta tak właśnie było.

Przylot po 22, autobus do centrum i dosłownie oniemiałyśmy. Wrzesień, cieplutko, palmy. A że akurat skończył się mecz Barcelony, WSZYSCY chodzili po mieście w koszulkach i szalikach Barcy, świętując wygraną nad Sevillą.

Pamiętam, jak Monia powiedziała: “Ty weź mnie uszczypnij!”. Chciałabym móc nas zobaczyć, jak chodzimy takie zachwycone i jaramy się tymi palmami ?

I tutaj moi rodzice przeżyli kolejne przerażenie… Na drugi dzień zadzwoniłam zachwycona i oznajmiłam, że ja chcę tam zostać! ? Mina mojego taty – BEZCENNA ?

Zwiedzanie i łzy na Camp Nou

Wiadomo – jarałam się jak małe dziecko wchodząc na zwiedzanie Camp Nou. Moja przyjaciółka już mniej, bo nie lubi piłki nożnej, ale dzielnie chodziła ze mną te trzy godziny i robiła fotki <3 Mecz już odpuściła, tym bardziej, że w moim przypadku był to chyba największy wydatek tego wyjazdu poza hotelem ?

Radość <3

O samym zwiedzaniu Camp Nou nie będe pisać, bo aktualny wpis na ten temat znajdziecie w relacji z mojej ostatniej podróży do Barcelony ➡ 6 NAJWAŻNIEJSZYCH WNIOSKÓW PO ZWIEDZANIU CAMP NOU.

Nie jestem typem kobiety, która często płacze, ale podczas pierwszego meczu na Camp Nou byłam blisko. Siedziałam na najwyższej trybunie (tylko na taką było mnie wtedy stać ?) i de facto nigdy później nie oglądałam już meczu z takimi emocjami.

Faza grupowa Ligi Mistrzów. Barcelona – Ajax. Hat-trick Messiego i gol Pique. Na hymnie Ligi Mistrzów łzy odruchowo napłynęły do oczu.

Siedziałam sobie sama na tych trybunach, podjarana na maksa, a wiecie, co jest w tym wszystkim najlepsze? To był dopiero początek 🙂 Wyjazdów, meczów i całej tej piłkarskiej zabawy. Nie oddałabym tego za nic w świecie, chociaż nie zawsze było kolorowo.

PS Wybaczcie jakość zdjęć, ale takie wtedy były sprzęty 😀

To dwód na to, że nigdy nie byłam do końca normalna 😀
Magicznie było <3
Tego miasta nie da się nie kochać 🙂

Dla tych, którzy jeszcze nie byli w tym cudownym mieście: MIEJSCA, KTÓRE MUSISZ ZOBACZYĆ W BARCELONIE!

“Kobieca strona męskiego futbolu” – cykl, w którym wzięłam udział

Jakiś czas temu dostałam zaproszenie do cyklu “Kobieca strona męskiego futbolu”, który rozpoczęła Gosia Ryszkowska, prowadząca bloga Szpilki na trybunach. Wiele osób mnie często pyta, jak zaczęła się moja przygoda z piłką, a ten cykl idealnie odpowiada na to pytanie.

Wklejam tutaj tylko fragment rozmowy. Całość znajdziecie na blogu Gosi, którego zachęcam odwiedzić. Ponadto znajdziecie tam więcej inspirujących artykułów z kobietami, które pokochały piłkę i się w niej zawodowo spełniają.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z piłką nożną?

Z piłką jestem związana od dziecka. Głównie przez to, że w znacznej mierze wychowywałam się z kuzynami. Całe dnie spędzaliśmy na boisku, a raczej łące, gdzie graliśmy w piłkę. Mam też dwóch braci, z którymi często oglądałam mecze w telewizji.

Czy piłka nożna jest tylko zawodem, czy również pasją?

Początkowo pojawiło się zainteresowanie, później ogromna chęć robienia czegoś związanego z piłką zawodowo. Wybrałam więc studia dziennikarskie, na których od początku angażowałam się w pracę na sportowych portalach. Pojawił się m.in. iGol.pl, któremu bardzo wiele zawdzięczam. Dzięki tej pracy zaczęłam chodzić na pierwsze mecze, robić wywiady etc. Warto też zaznaczyć, że przez długi czas była to praca czysto charytatywna, ale dzięki temu zebrałam cenne doświadczenie i poznałam ludzi ze sportowej branży. Później była praca w redakcjach sportowych w Krakowie i Warszawie. Następnie pojawił się PGE Narodowy, a obecnie również PZPN i Łączy Nas Piłka. Od trzech lat prowadzę też własnego bloga – Jedno Podanie, gdzie dziele się swoimi piłkarskimi podróżami i doświadczeniami.

Czy jesteś ekspertką w dziedzinie futbolu?

Ktoś kiedyś powiedział, że ekspertem się nie rodzi, ale się nim staje. W pełni się pod tym podpisuję. Ja wychodzę z założenia, że człowiek przez całe życie się uczy, a że wobec siebie jestem raczej bardzo krytyczna, to nie odważę się jeszcze nazwać ekspertem w żadnej dziedzinie.

Całą rozmowę znajdziecie TUTAJ.

Stadion Lecha Poznań – zwiedzanie jak VIP!

Nie sądziłam, że jakikolwiek polski stadion może mnie aż tak zaskoczyć. Zwiedzanie stadionu Lecha Poznań, to odkrywanie naprawdę wiele tajemnic tego miejsca, o których wielu zapewne nie ma pojęcia! A zwiedzałam go jak VIP, bo na miejscu okazało się, że jestem… jedynym zwiedzającym ?

W ten oto sposób zwiedzałam stadion Lecha Poznań sama z przewodnikiem. Z tego miejsca chciałabym pana Marcina (nie jestem pewna, czy dobrze zapamiętałam imię ?) serdecznie pozdrowić! KOPALNIA wiedzy o klubie i stadionie 🙂

Żeby nie zanudzać, wybrałam dla Was 5 najciekawszych faktów związanych ze Stadionem “Kolejorza”:

1.Stadion z największymi szatniami w Polsce

Kiedyś nawet w Europie, ale obecnie wygrywa stadion Manchesteru City – Etihad Stadium, który zresztą nie tak dawno było mi dane odwiedzić. W szatni każda ekipa ma własny pokój do rozgrzewki, a trener osobny pokój, a nawet prysznic!

To zdjęcie tego nie oddaje, ale obie szatnie są naprawdę OGROMNE!

2. Dwa wojenny bunkry na terenie areny

Pierwszy (jeszcze z I Wojny Światowej) znajduje się za przy jednej z trybun, a drugi jest… POD MURAWĄ! Budujący obiekt nie mieli o tym pojęcia i ten pod murawą odkryto dopiero przy okazji imprezy Red Bull X-Fighters w 2011 roku (freestyle w motocrossie). Bunkry były połączone tajnymi przejściami z fortem obronnym miasta Poznań, który znajduje się niedaleko stadionu.

3. Lekcje jogi na dachu stadionu

To nie żart! Stadion Lecha Poznań ma bardzo specyficzną i skomplikowaną konstrukcję dachu, z wieloma stalowymi elementami. Co ciekawe, klub wykorzystuje ją do wielu atrakcji. Jest tyrolka, zwiedzanie areny z opcją wyjścia na dach, a nawet odbywają się tam czasami lekcje… jogi (na tych metalowych przejściach u góry). Podziwiam wszystkich, którzy biorą w nich udział! ?

4. Największe telebimy w Polsce

Jeden ma aż 115 mkw! Ile mieszkań można by tam pomieścić! Jeden telebim waży 4 tony.

5. Napis “POZ” – symbol poznańskiego lotniska

Na trybunach możecie zobaczyć ułożony napis “POZnań” i nie bez powodu pierwszy trzy litery są duże. Symbolizują one lotnisko w Poznaniu. Jedna litera napisu to 122 krzesełka. Całość to 999 białych krzesełek.

Podsumowując: będąc w Poznaniu, stadion Lecha Poznań – koniecznie do zaliczenia! Bilet normalny to zaledwie 19 zł. Wszystkie szczegóły dotyczące zwiedzania areny w tym linku.

A ja chętnie wrócę tu jeszcze na jakiś meczyk 🙂

A tutaj coś dla prawdziwych gości VIP:

Loża VIP, która najbardziej mi się spodobała.
Jedna z loży VIP na stadionie

Azerbejdżan – Baku miastem kontrastów, wiatru i pięknych stadionów

Na początku marca wylądowałam w stolicy Azerbejdżanu – Baku. I chociaż była to bardzo krótka i intensywna podróż, to udało się trochę o tym miejscu dowiedzieć i zrobić kilka fajnych fotek. Co warto wiedzieć, zanim się tam wybierzesz?

Baku – stolica i największe miasto Azerbejdżanu.

Ludność: 2,2 mln.

Dostęp do Morza Kaspijskiego.

Przed wylotem do Baku

✅ Wiza – musisz ją wyrobić, jeśli chcesz wjechać do Azerbejdżanu. Wniosek możesz złożyć online na stronie: www.evisa.gov.az

✅ Waluta – w Azerbejdżanie obowiązuje manat azerbejdżański. 1 manat = ok. 2,5 zł.

✅ Internet – pamiętaj, żeby przed wjazdem do Azerbejdżanu wyłączyć transmisję danych komórkowych. To kraj nienależący do UE, więc przy włączonej transmisji danych można stracić trochę pieniędzy. Opcje internetu, to albo hotelowe WIFI, albo kupno azerskiej karty na miejscu. Ja za kartę z internetem 6 GB zapłaciłam 35 azn (ok. 78 zł).

✅ Przewodnik po Baku – ja na zwiedzanie nie miałam czasu, ale na blogu Marcina Wesołowskiego znajdziecie fajny opis najciekawszych miejsc w tym mieście: www.wesolowski.co

Na miejscu w Baku

✅ Religia – Azerbejdżan jest krajem głównie muzułmańskim. Baku jest jednak miejscem, gdzie mocno odczuwa się wpływ europejskiej kultury. Można spotkać kobiety w burkach, ale spora część pań przechadza się w standardowych strojach. Kobieta z Europy, w moim odczuciu, wciąż wywołuje tam jednak jakąś sensację, bo często można spotkać się z wlepionymi w siebie oczami. Trudno się powstrzymać nawet hotelowej obsłudze.

✅ Język – w hotelach większość posługuje się angielskim, ale lokalsi kompletnie nie. Wtedy w grę wchodzi jedynie język migowy ?

✅ Jeśli chcesz wypożyczyć auto, UWAŻAJ! W Azerbejdżanie jeżdżą, jak chcą. Na jednym pasie obok siebie potrafią jechać trzy samochody ? Większość z nich, co mnie nie dziwi – poobijana.

✅ Baku nazywane jest miastem wiatru i naprawdę nim jest! Zrobienie selfie jest tam nie lada wyzwaniem ?

✅ Baku to miasto kontrastów. Poza centrum biedne domy, ogrodzone ogromnymi murowanymi płotami (są tak wysokie, że często zasłaniają okna domów i na bank nic przez nie nie widać). Płoty są tam praktycznie przy każdym domu. Widać, że Azerowie chyba bardzo cenią sobie swoją prywatność. A centrum? Zdjęcia chyba mówią same za siebie. Przepych i bogactwo. Na ulicach od starej łady, po porschaki, ferrari itp.

✅ Piękne widoki na wieżowce i morze Kaspijskie – dla tych widoków zdecydowanie warto pojawić się w Baku. Jest pięknie ❤ Zarówno nocą jak i za dnia!

✅ Złoto, złoto, złoto – Azerowie chyba mają obsesję na jego punkcie. Bardzo często dominuje tam złoty kolor, czy to w hotelach, czy na… zębach. To nie żart ? W Baku po raz pierwszy widziałam człowieka ze WSZYSTKI złotymi zębami!

Widok na Morze Kaspijskie w Baku. Co może zdziwić, to fakt, że spacerując przy samym morzu, możecie poczuć zapach… ropy ?

Piłka nożna w Azerbejdżanie

Azerbejdżan, chociaż nie słynie z bardzo mocnej reprezentacji czy klubów, może się już pochwalić organizacją dużych, piłkarskich imprez. W 2019 roku odbył się tam finał Ligi Europy. Chelsea FC pokonała Arsenal 4:1, a obiekt, na którym rozegrano mecz naprawdę robi wrażenie. Zdjęcia nie udało mi się zrobić, bo tylko obok niego przejeżdżaliśmy, ale Stadion Olimpijski w Baku możecie zobaczyć tutaj:

fot. Wikipedia

Finał najlepszych opinii nie zebrał i nie chodzi o poziom meczu, ale o pustki na stadionie. Na trybunach można było zobaczyć sporo pustych miejsc.

Ja w Azerbejdżanie meczyk zaliczyłam, ale w wykonaniu naszych pań. Reprezentacja Polski kobiet pokonała Azerbejdżan 5:0 i zanotowała kolejne zwycięstwo w walce o awans na mistrzostwa Europy 🙂 A na stadionie lokalsi pytali mnie o… Jakuba Jędrzejczyka, który grał w ich lidze przez 2 lata w Karabachu.

A przed Wami Sefa Stadyumu ? Stadion, na którym swoje mecze rozgrywa reprezentacja Azerbejdżanu.

fot. Paula Duda